wtorek, 29 lipca 2014

Prolog

     W życiu jak to w życiu, nie potrafimy zapanować nad wieloma sytuacjami, nie zawsze mamy to, czego chcemy, często osoby, na których nam zależy najbardziej, tak po prostu odchodzą i ranią, okazując się kimś, kogo tak naprawdę nie znamy. Idziemy przez życie stopniowo poznając siebie, potykając się. Ludzie, którzy życzą nam źle, pragną, abyśmy po upadku już nie wstali, dlatego nie możemy dawać im tej satysfakcji i nie możemy się poddawać, bo oni właśnie na to czekają - na naszą porażkę. Należę do osób, które nigdy się nie poddają, walczą o swoje. Jestem rodzajem samotnika, który nikomu nie ufa i nigdy nie okazuje słabości i smutku. Zawsze szeroko się uśmiecham i jeśli ktoś staje mi na drodze, przechodzę obok niego trzymając środkowy palec w górze.
- Kelsey! – z moich przemyśleń wyrwała mnie Anna Watson. Światowej sławy projektantka mody, organizatorka wielu pokazów, żona słynnego reżysera filmowego i muzyka rockowego, Williama Watsona i jednocześnie moja mama.
- Co chcesz? – wyciągnęłam słuchawki z uszu, patrząc na kobietę o blond włosach za kierownicą.
- Grzeczniej troszkę! Nie chcę słyszeć na ciebie skarg od babci i dziadka, rozumiemy się? – zapytała. Wszyscy myśleli, że to taka miła i cudowna osoba, a traktowała mnie jak zabawkę. Gdy byłam młodsza jeździłam z hotelu do hotelu, przez jej pokazy mody, a po kilku latach przebywania z nią wszędzie, znalazła mi niańkę, bo zaczęła mieć mnie dość. Nigdy nie było jej w domu i prawda jest taka, że nawet mnie nie znała. Tym razem wiozła mnie na lotnisko, ponieważ ubzdurała sobie, że całe wakacje spędzę w Polsce, zamiast w Los Angeles, gdzie czułam się najlepiej.
- Nie mogłam po prostu zostać w domu zamiast wracać do Suszkowic? Nienawidzę wsi! – krzyczałam.
- Kiedy wyprowadzaliśmy się stamtąd tak strasznie płakałaś… Nie rozumiem co się z tobą stało – wybuchłam śmiechem.
- Znasz mnie? Bo ja ciebie nie. Chyba, że z okładek czasopism – wiem, że czasem gadałam rzeczy, których nie powinnam i które mogą kogoś zaboleć, ale taka już byłam. Zawsze otwarcie mówiłam to, co myślę.
- Jason, proszę Cię, pilnuj ją – zwróciła się do mojego starszego o dwa lata brata, który jedynie przytaknął i skierował swoje spojrzenie z powrotem w wyświetlacz swojej komórki.

     Podczas wysiadania z samochodu na lotnisku, jak zwykle dopadła nas banda paparazzi strzelająca bezsensowne zdjęcia. Razem z bratem wzięliśmy swoje rzeczy i staraliśmy się uwolnić od wszystkich aparatów, lecz nie za bardzo nam się to udawało. Na szczęście po jakimś czasie mieliśmy już spokój. 

_________________________________________________________________

Tak więc mamy prolog! Mam nadzieję, że Wam się podoba. Długo zbierałam się na to, aby go napisać, nanosiłam wiele poprawek, ciągle coś mi nie pasowało, coś przeszkadzało, ale mam nadzieję, że jest już okey :) Po długiej przerwie w pisaniu wracam do blogowania :) Liczę na dużą liczbę komentarzy, bo motywują mnie i do zmian i do dalszego pisania :) 
Pozdrawiam,
Moskwa 

7 komentarzy:

  1. Przeczytałam to tuż po obejrzeniu filmu "Szkoła uwodzenia".
    Kiedy zaczęłam czytać przypomniał mi się mój zmarły wuja w wypadku.
    Powiem tak, to co napisałaś bardzo mnie zainteresowało.

    http://pasjonatiks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajne, liczę na więcej opowiadań.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na hogwart-moimi-oczami pojawił się rozdział pierwszy! Byłoby mi bardzo miło gdybyś przeczytała i skomentowała! ;)
    Zapraszam!
    http://hogwart-moimi-oczami.blogspot.com/2014/07/rozdzia-1.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Nonono, Moooskwa! :D
    To jest bardzo dobre wejście do tego bloga i właściwie nie mogę się doczekać co będzie w następnych rozdziałach! :D
    A więc z niecierpliwością czekam na następny! :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Super😀życzę inspiracji w pisaniu 😁

    OdpowiedzUsuń
  6. Super😀życzę inspiracji w pisaniu 😁

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń